Armia Nieśmiertelnych DnD

Dungeons and Dragons

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2010-01-16 15:32:53

Winged

Administrator

Zarejestrowany: 2010-01-02
Posty: 37
Punktów :   

Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

MP: Winged
Gracze:
-sablazo (Arthur Von Sablazo)
-Doilok (Doilok)
-szczurek (David Rigsid)
-kwiiiatek (Adelaide)
-quirell (Maximillian Scavius)

Karty postaci: http://www.andnd.pun.pl/viewtopic.php?id=2
Komentarze: http://www.andnd.pun.pl/viewtopic.php?pid=4#p4

Interakcja między graczami: Niesnaski dozwolone, ale żadnych rękoczynów.

Klasy Prestiżowe:
-Zarówno te z Dnd 3.5: http://fileserv.polter.pl/Klasy-prestizowe.rtf?direct,
-jak i te z NWN I(oczywiście nie licząc tych, które się powtarzają): http://gameexe.pl/Klasy-Prestizowe-a177.html i http://gameexe.pl/Klasy-Prestizowe-a195.html

Sposób pisania:
Obowiązują wszystkie zasady ortografii.
Piszemy bez emotek.
Posta zaczynamy od pogrubionego imienia postaci.
Piszemy z perspektywy 1 lub 3 os. l.p.
Myśli i wypowiedzi zapisujemy kursywą.
Myśl poprzedzamy '~'.
Wypowiedź poprzedzamy '-'.
Wszystko, co dotyczy mechaniki piszemy kolorem niebieskim. Jezeli opisujemy mechanikę w środku opowieści, to umieszczamy ją w nawiasach '(' ')'. Np.: "-Ależ panie - mówię oburzony do burmistrza - 100 sztuk złota za zabicie tak groźnej bestii to kpina. To zadanie nie było łatwe. Uważam, że powinienem otrzymać wiekszą nagrodę.(Perswazja)".
Starajcie sie opisywać raczej zamiary zrobienia czegoś, niż powiadamiać o dokonaniu danej czynności(oczywiście nie musicie tego robić w przypadku jakichs prostych czynności typu powiedzenie czegoś, czy zrobienie kroku, no chyba, że okoliczności mogą wam w nich przeszkodzić).

Prolog
Jest słoneczny jesienny poranek w małej, podgórskiej wiosce o nazwie Socket. Karczma jest prawie pusta. Poza młodziutką, może 15-letnią szynkarką o płomiennie rudych włosach, ubraną w biały fartuch, w izbie siedzi jedynie grupka pięciu osób. Przybyli do Socket niecałą godzinę temu z północy, najpewniej z Fortu Mercury i z tego co sie dowiedziała szynkarka zmierzali na południe do miasta Stonehenge położonego w Górach Sinkarian. Drużyna zajęła stolik w północno-wschodnim rogu pomieszczenia, a trzeba przyznać, że nie była to zwykła druzyna.
Pierwszy z brzegu siedział mężczyzna należący zapewne do ludzi północy, o czym świadczyły: niezwykle jasna, niemalże biała skóra, czarne, zapuszczone do ramion włosy i wątła budowa. Niech jednak ta ostatnia cecha nikogo nie zmyli, ponieważ wiadome jest wszem i wobec, że ludzie północy byli od dawien dawna wybitnymi zabójcami i słyną ze swojego okrucieństwa. Spojrzenie błękitnych oczu mężczyzny było chłodne i przenikliwe, mozna wręcz powiedzieć, że mroziło krew w żyłach. Arthur, bo takie miał imię ów wojownik, miał na sobie brązową skórznię, a przy jego prawym biodrze swobodnie zwisał krótki miecz.
Tuż obok niego siedział pół-ork. Nie grzeszył on przesadnią inteligencją(miał nawet spore problemy z gramatyką, więc notorycznie ją kaleczył) , za to wrażenie robiły jego ogromne mięśnie. Miał on bujne, rude włosy spięte w kuc. Co ciekawe, był on wyekwipowany tak samo jak jego towarzysz po prawej stronie.
W środku siedziała niewiasta należąca do rasy bardzo rzadko spotykanej na tych ziemiach - do skrzydlatych elfów, zwanych avarielami. Jej włosy koloru najszlachetniejszego złota rozlewały się po jej ciele sięgając az do skrzydeł. Ubrana była w przeszywalnicę i skórzaną spódnicę. Na plecach zawiesiła sobie długi łuk, a na jej lewej ręce został przywocowany rzemieniem sztylet. Rzeczą, która przykuwała w niej uwagę, oprócz skrzydeł, była jej nietuzinkowa muskulatura. Wydawało się, że jest przywódczynią całej grupy.
Po jej lewicy siedziało dwóch mężczyzn odzianych w brązowe szaty. Widać było, że się zażarcie między sobą o czymś wykłucają. Jeden z nich - elfi czarodziej, o długich do kolan blond włosach, posiadający dziwną bliznę w kształcie pioruna na czole - mówił coś o potędzę mózgu i chodzeniu na łatwiznę, na co drugi - czarnowłosy chudzielec, najprawdopodobniej zaklinacz - wyraźnie znudzony wykładem kazał mu się pierdolić.

W tym momencie do karczmy wszedł łysy mężczyzna z gesta siwą brodą. Na oko miał około 1,75 m wzrostu i grubo powyżej piędzięsiątki na karku, mimo czego trzymał się naprawdę całkiem nieźle. Był ubrany w szlachecki strój, a przy jego boku spoczywał rapier. Gdy tylko wszedł szynkarka powitała go i dygnęła z szacunkiem. On skierował ku niej swe kroki i zamienił z nią kilka słów pół-szeptem. Nastepnie spojrzał w waszym kierunku, po czym skinął dziewczynie i ruszył w stronę waszego stolika.
-Witam was mężowie i ciebie o pani w Socket. - powiedział przybysz wykonując przy tym wytworny gest powitania - Jestem sołtysem tej oto wioski założonej między zboczami dwóch szczytów: Deimosa i Fobosa. - ciągnął - Po waszym wyglądzie wnioskuję, że jestescie wychowankami Akademii Wojskowej w Forcie Mercury. Szczerze mówiąc: spadacie nam z nieba. Otóż, groty na południe z tąd połączone są podziemnymi korytarzami z grotami na zachodzie zamieszkiwanymi przez Orków. Orkowie nigdy nie zapuszali się na wyższe poziomy grot leżących po stronie wschodniej... - tu urwał, jego głos przybrał gniewny ton - Aż do teraz. Oddziały Orków wyszły do lasu mordujac wszystkich ludzi, których napotkali. W ten sposób odcieli nas od dwóch z trzech naszych głównych źródeł utrzymania: kopalni i tartaku. Wiem, że zmierzacie na południe i wyglądacie na takich, którzy potrafia sobie radzić z orężem. Gdybyście oczyscili teren z Orków i pokonali ich przywódcę wioska mogła by na powrót normalnie prosperować. Oczywiście sowicie was wynagrodzę, jeśli uwolnicie nas od tej plagi. Mogłoby was również zainteresować to, że w jaskiniach, w których zalęgło się to orcze scierwo możecie znaleźć wiele cennych przedmiotów, które by wam pomogły w przeprawie przez Góry Sinkarian, która, wierzcie mi, nie jest łatwa.
Zakończył swoją przemową i spojrzał na was oczekując odpowiedzi.

I tak nastapił dzień i poranek - dzień pierwszy. Let the story beggin!

Offline

 

#2 2010-01-17 11:46:27

Doilok

Małoletni Smok

5098263
Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 19
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Doilok

Po chwili namysłu Doilok powiedział półgłosem do swoich towarzyszy, zapewne szynkarka i sołtys również to słyszeli, robiąc przerwy na dobranie odpowiednich słów:
- Doilok chcieć to zrobić... Tylko my musieć dostać trochę monet najpierw... I jakieś mocniejsze... bronie... My nie móc się tego zrobić bez jedzenia najpierw... Doilok być głodny! - zwraca się do szynkarki - Ty mi dolać! - znów odwraca się do swoich towarzyszy - Przynajmniej to być dobre... Co wy myśleć o tych orkach?

Ostatnio edytowany przez Doilok (2010-01-17 11:47:45)

Offline

 

#3 2010-01-17 14:44:59

Winged

Administrator

Zarejestrowany: 2010-01-02
Posty: 37
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

- Tak, panie. - powiedziała dziewczyna i skierowała się do waszego stolika. Co ciekawe, na jej twarzy nie malowało się ani obrzydzenie, ni strach, które to były typową reakcją u pann na półorków. Podniosła kufel Doiloka i skierowała swe kroki ku ladzie.

David Rigsid
- Ork dobrze prawi. - rzuciłem - Całe wyposażenie Mercury idzie na front, z czego wynika to, że wysłano nas z wręcz śmiesznym ekwipunkiem. Ja to jeszcze polegam bardziej na magii niz na sprzęcie, ale z pewnościa nasz pierwszy szereg powinien zaopatrzyć się w coś lepszego niż te krótkie miecze i skórznie. - ciągnął - A warto by oczyścić ten teren z orków chociażby dlatego, żeby nie mieć "pleców" podczas przeprawy na południe.

----------------------------

Sołtys zamyslił się i po chwili odparł:
-Jak już powiedział zostaniecie sowicie wynogrodzeni po wykonaniu zadania. Przy tak napiętej sytuacji zaliczki nie wchodzą w grę. Mogę wam jedynie załatwić znizkę w sklepie z ekwipunkiem, znajdującym się w południowo-wschodniej części wsi. Również jedzenie i nocleg macie na mój koszt, ale więcej nie mogę wam dać zanim nie przyniesiecie mi głowy ich przywódcy.

Offline

 

#4 2010-01-17 15:18:42

sablazo

Małoletni Smok

Zarejestrowany: 2010-01-05
Posty: 18
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Arthur Von Sablazo

- Doiloku, nie bierz tego do siebie, aczkolwiek nie sądzę, że do potyczki ze zgrają jakichś zielonoskórych dzikusów nie będzie potrzebny jakiś wyszukany ekwipunek. Po prostu wyrżnijmy to ścierwo w cholerę i wracajmy po nasze srebro. Mój miecz zaczyna się niecierpliwić...

Powiedział Arthur po czym wychylił do końca kufel swego trunku.

Ostatnio edytowany przez sablazo (2010-01-17 15:19:31)

Offline

 

#5 2010-01-17 15:24:20

quirell

Młody Smok

Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 9
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Maximillian Scavius
-Widzisz panie Sołtysie-Zwróciłem się do Sołtysa-coś mi się nie podoba w tym, co mówisz-odchrząknąłem i począłem mówić dalej-[i]Nie Powiedziałeś pan, czemu te orki zaczęły wyłazić z niższych poziomów. Jeśli nie znasz pan powodów, to przedpłata wzrasta, któż wie co do diabła mogło spowodować, że orkowie zaczęli wylewać się ze swoich kryjówek, typową cechą tej rasy na pewno nie jest strach i chyba wszyscy się ze mną zgodzą, prawda?
Więc jak, znasz pan przyczynę?

Ostatnio edytowany przez quirell (2010-01-17 15:25:54)

Offline

 

#6 2010-01-17 15:54:04

Winged

Administrator

Zarejestrowany: 2010-01-02
Posty: 37
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

- Pewien być nie mogę, bo orkowie sztuki nie szanują, a i paktować nie chcieli. - odpowiedział Sołtys - Jakieś trzy tygodnie temu doszły nas wieści, jakoby Monastyrianie - przeklęci niech będą na wieki - wysłali oddziały do zachodnio północnej części Sinkarian. Tereny te od stuleci zamieszkiwały plemiona orków. Zakon Czystej Krwi musiał wiedzieć o podziemnych tunelach do grot po wschodniej stronie gór i zapewne chce tutaj otworzyć trzeci front przeciwko Mercury. To nam daje dwie możliwości: Orkowie są na usługach mnichów lub uciekli do jaskiń.

Na chwilę zapadła cisza. Nikt nic nie powiedział, ale wszyscy najprawdopodobniej myśleli o tym samym. Atak od trzeciej strony mógł stać się gwoździem do trumny wolności.

Tymczasem szynkarka wróciła z pełnym kuflem dla Doiloka i uśmiechając się powiedziała - Proszę, panie. Widząc jednak poważne miny gości zaczerwieniła się i jak najszybciej wróciła za ladę.

Offline

 

#7 2010-01-18 14:53:46

Doilok

Małoletni Smok

5098263
Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 19
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Doilok

- Doilok nie być ork! Doilok nie lubieć ork! Doilok chcieć zabić ork! - i pomyślałem ze złością ~ Kto on być, że nazywać Doiloka ork... Widać różnice... - Doilok chcieć to zrobić szybko! - zwracam się do sołtysa - Jak duża być ta zniżka? My potrzebować dobra broń, Orki może być dużo. Doilok chcieć szybko zabić i iść dalej. My się spieszyć do Stonhed.

Offline

 

#8 2010-01-18 16:14:54

kwiiiatek

Młody Smok

Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 8
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Adelaide

-Jemu już proszę nie dolewać- odezwałam się w stronę szynkarki wyrwana z zamyślenia - Panowie -powiedział tym razem już do towarzyszy - nie ma sensu chyba już dłużej zwlekać, trzeba walczyć także z czasem. Jutro z rana wyruszamy. O ile oczywiście Sołtys zorganizuje nam dobre ekwipunki. Więc na czym stanęliśmy w tych negocjacjach ? -odchrząknęłam

Offline

 

#9 2010-01-18 18:50:07

Winged

Administrator

Zarejestrowany: 2010-01-02
Posty: 37
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Sołtys wydał się być zaskoczony:
- Jutro z rana? Ależ pani, przecież jest jeszcze przed południem. Sami przecież mówicie, że zależy wam na czasie. Mam nadzieję, że rozumiecie, że tutaj stawką jest życie ludzi. Jeżeli zaś chodzi o zniżkę, to zaraz poślę kogoś, aby oznajmił kupcowi, żeby spuścił mam 10% z ceny każdego towaru.
Tu przerwał. Przestapił z nogi na nogę zniecierpliwiony. Na jego twarzy widać było szczerą trosk. Po chwili jeszcze mruknął - Ehh... Kiedys to bym sam tam poszedł, ale moje dobre czasy już minęły, a poza tym ktoś musi bronić wioski, gdyby ruszyły na nią orki.

Offline

 

#10 2010-01-18 20:57:52

Doilok

Małoletni Smok

5098263
Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 19
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Doilok

- Co wy tyle myśleć? My nie mieć czas na myśleć. My musieć się spieszyć! Szybko decydować! - powiedziałem do swoich towarzyszy uderzając o stół.

Ostatnio edytowany przez Doilok (2010-01-18 20:58:56)

Offline

 

#11 2010-01-18 21:20:57

quirell

Młody Smok

Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 9
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Maximillian Scavius
-No cóż, wydaje mi się, że nie ma się nad czym zastanawiać, powinniśmy podjąć się tej pracy!- powiedział głośno, po czym zwrócił się do swoich towarzyszy- i tak nie mamy zbyt wiele pieniędzy w sakwach, powinnismy się podiąć tej roboty, lecz spróbujmy może wynegocjować z 25%? Choć szczerze mówiąć, nie wydaje mi się, ażeby tutejsi kupcy mieli wiele do zaoferowania... - dodał zamoślony -
No to co, Napijmy się,  skoro jutro mamy wyruszać, w końcu nie będziemy mogli rozkoszować się smakiem trunków przez jakiś czas - powiedział, po czym ryknął - Dajcie piwa Pani! - i dodał ciszej po krótkim  namyśle - Oczywiście za pozwoleniem szanownego Sołtysa

Ostatnio edytowany przez quirell (2010-01-18 21:22:44)

Offline

 

#12 2010-01-18 21:40:43

sablazo

Małoletni Smok

Zarejestrowany: 2010-01-05
Posty: 18
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Arthur Von Sablazo

Kaszle
-Zróbmy cokolwiek, do cholery, nasi ludzie giną a my nie potrafimy ruszyć dupy z tej cuchnącej tawerny.
-Mruczy jeszcze coś do siebie~

Offline

 

#13 2010-01-18 22:05:02

Winged

Administrator

Zarejestrowany: 2010-01-02
Posty: 37
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Kruk rozkraczał się powtarzając słowa swojego pana:
- Piwa, piwa!
Nastepnie przefrunął ze stołu na ramię zaklinacza.

Sołtys odetchnął w duchu słysząc zapał, który zaczął ogarniać coraz większą część drużyny. Twarz jego, choć nadal umartwiona nie wyrażała już ogólnopojętej żałoby narodowej. Tymczasem szynkarka zerknęła na niego pytającym wzrokiem. Wykonał potakujący gest prawą dłonią. Dziewczyna zabrała kufel Maximilliana, żeby go oddać po chwili z uzupełnioną zawartością. Podając mu trunek dygnęła delikatnie.
- Hmm... Zniżka dwudziestoprocentowa jest moim ostatnim słowem. - powiedział w duchu licząc, że nie wykupią całego towaru kupca - Czy to oznacza, że się podejmiecie tego zadania? Pani? - skierował wzrok na skrzydlatą elfkę siedzącą po środku stołu wbijając w nią wyczekujące spojrzenie.

Jastrząb wyraźnie znudzony ciągłym przebywaniem w pomieszczeniu zaczął czyścić ostrym dziobem swoje szarobrunatne pióra. Gdy i to mu się znudziło zaczął ciągnąć ponaglająco za rekaw szaty swojego właściciela - Davida.

Offline

 

#14 2010-01-19 11:17:51

sablazo

Małoletni Smok

Zarejestrowany: 2010-01-05
Posty: 18
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Arthur Von Sablazo

~Jak walka będzie wyglądać tak jak te przygotowania sam rozpłatam tym magom łby.
Zniecierpliwiony
-Litości, zróbmy coś wreszcie, chociażby zobaczmy co zaoferuje nam ten kupiec...

Offline

 

#15 2010-01-19 11:32:08

Doilok

Małoletni Smok

5098263
Zarejestrowany: 2010-01-16
Posty: 19
Punktów :   

Re: Na skraju wojny [DnD 3.5][autorski] - Rozgrywka

Doilok

Wstałem, dopiłem resztek piwa i szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi. ~ My nie móc czekać, my szybko musieć iść do sklep i kupić dobra broń, ja chcieć zabić ork i pomścić mój brat! - pomyślałem

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.035 seconds, 7 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.csctuchola.pun.pl www.adm2009.pun.pl www.joka.pun.pl www.plotkia.pun.pl www.moto-skc.pun.pl