Dungeons and Dragons
Kupiec podrapał się po głowie.
~ To zaczyna nadwyrężać moją cierpliwość.
- 3 sztuki złota i pięć sztuk srebra. Ehh... Hubka i krzesiwo sa przedmiotami, które umożliwią wam rozpalenie ogniska. - powiedział Tebimar.
Offline
Doilok
- Doilok chcieć też hubeke i krześwo i namiot. Ile to być razem? Ty sobie wziąć ile trzeba - wyrwałem sakiewkę od Davida i rzuciłem na stół, wziąłem wszystkie przedmioty do plecaka i ruszyłem ku drzwiom rzucając do towarzyszy:
- Wy się pośpieszyć. Co wy tyle kupować? Ja chcieć dzisiaj wyciąć wszytkie ork!
Ostatnio edytowany przez Doilok (2010-01-21 18:28:59)
Offline
- Dobra, tyle wystarczy. - powiedział kupiec oddając ci sakiewkę razem z resztą.
David Rigsid traci: 14 sztuk złota i 5 sztuk srebra.
Doilok zyskuje:
-Namiot
-5 Racji Podróżnych
-Linę Konopną
-Hubkę i Krzesiwo
Offline
Arthur Von Sablazo
Wchodzę szybkim krokiem do sklepu
-Tee, słyszałem coś o żarciu. Dajcie mi mi 3 takie racje bo zaczynam zdychać z głodu. Gówno do żarcia mają w tej spelunie obok! powiedziałem energicznie -A ile za te ognie? Dodałem szeptem
Offline
Tebimar wybałuszył oczy:
- Człowieku! Jedna taka racja starcza dorosłemu człowiekowi na jeden dzień. Nie potrafię sobie wyobrazić jak takie chuchro jak ty wpiernicza 3 na jeden raz. - powiedział - Zaś co do ognia alchemicznego, to 16 sztuk złota za flakon, a 48 za bombę.
Offline
Smocze Dziecko
David Rigsid
David podnosi sie z ziemi i powoli odzyskuje swiadomosc.
-wybaczcie moja zle maniery panowie i skrzydlata pani. mam nadzieje ze nie bedziecie miec mi mojego karygodnego zachowania za zle - mowi nieporadnie probujac sie uklonic w gescie skruchy. Chwile pozniej jednak otrzepujac swoje dworskie ubranie z kurzu dostrzega brak sakiewki przy boku - CO DO.... !!!!! Czyzby to ta niewychedozona szyna....- Nagle zauwaza ogolocony mieszek na sklepowej ladzie - Moge wiedziec co tu sie dzieje?? - Jednak widzac dolocka nieporadnie probujacego ukryc swoje nowe nabytki za plecami rozwiewa wszystkie swoje watpliwosci - Ty tepy orku oddwaj moje zloto bo cie wypatrosze i wystawie twoje tluste kiszki na widok publiczny!! Nie mam zamiaru ryzykowac podrozy majac swiadomosc ze w kazdej chwili moge dostac nozem w plecy od tego chorego barbarzyncy. Wybieracjcie albo ten intelektualnie biedny zdrajca albo ja!!!- mowi w gniewnym uniesieniu po czym pluje zielonoskoremu na buty
Dopisek by Winged:
Doilok niczego nie ukrywa. Nie kupiłeś nic, to się przyczyniłeś do inicjatywy społecznej. Zauważ, że to co teraz kupił jest przeznaczone do uzytku ogółu. Zdania zaczynamy wielkimi literami. Nie mam pojecią czym jest czterokropek('....'). Nie iwdzę kursywy nałożonej na wypowiedzi. Robisz literówki nie dla odgrywania, ale z niedbalstwa.
Offline
Arthur Von Sablazo
-Panie, ja nie chce tego zeżryć na raz, my idziemy mordować, rabować, gwałcić i palić! Zmęczę się, zachce mi się żreć a tu lipa! Daj te 3 racje i jednego ognia alchemicznego, zobaczymy jak ten patent działa...
Offline
Adelaide
-Łuk pasuje idealnie, widać to gołym okiem. Dorzuć Pan jeszcze strzały po promocyjnej cenie, 1 porcję jedzenia i ruszamy w drogę zanim ten zapijaczony prostak pozabija się z pół-orkiem.
Offline
- Skoro tak mówisz niewiasto. - odparł kupiec zdziwiony, że nie chciałaś strzelić na próbę - To będzie razem 100 sztuk złota i 5 sztuk srebra.
Odliczył pięniądze i podał ci rację i strzały.
Nastepnie sprzedał jeszcze 3 racje i flakon ognia alchemicznego Arthurowi i mogliscie juz ruszać.
Offline
Doilok
Wziąłem do ręki lekko potarganą mapę i ruszyłem zgodnie z nią. Niestety trzymałem ją na odwrót co spowodowało, ze poszedłem w złym kierunku niż pokazywała mapa. Jak się później okazało ktoś się pomylił podczas jej rysowania i tak na prawdę szedłem w dobrym kierunku, prosto do jaskini orków. Po przejściu paru metrów pomyślałem:
~ Jeśli ten elf dalej mnie obrażać ja musieć go w końcu upomnieć, a to nie być przyjemne... Oby Doilok miał wszystko co potrzeba...
Offline
Wyszliście południową bramą na trakt, otoczony z obu stron drzewami. Na ziemi jedynie sporadycznie można było dostrzec jakieś ślady. Po kilkuminutowym marszu dostrzegliście zielone kształty jakieś 100 metrów od was. Z tej odległości nie byliście jednak w stanie ocenić liczby przeciwników. Orkowie - na wasze szczęście was nie zauważyli. Wciąż zachowaliście element zaskoczenia.
Offline
Doilok
Widząc orków w sporej odległości postanowiłem jednak jeszcze trochę podejść, aby móc zobaczyć ilu ich jest. Ruszyłem bardzo wolnym krokiem w ich kierunku starając się ukryć za drzewami, nie chciałem, żeby mnie zobaczyli zbyt wcześnie, okrążyli i zaatakowali z zaskoczenia. Przecież to my mamy być agresorami, więc my musimy znaleźć ich słaby punkt i z tamtej strony uderzyć. Skradając się w zaroślach bacznie przyglądałem się orkom, czy aby na pewno nie zdają sobie sprawy z naszej obecności.
Ostatnio edytowany przez Doilok (2010-01-22 22:04:21)
Offline
(Testy sporne nasłuchiwanie: 7, przeciwko Cichy Chód: -1 i 11.)
Pod stopą Doiloka złamała się gałązka. W okół rozległ się trzask łamanego drewna.
Na drodze stało 5 orków. Dwóch z nich wymieniło kilka słów. Doilok doskonale zrozumiał o czym mówili:
- Ty słyszeć?
- Tak. Cotobyć?
- Olik nie wieć.
- Ty sprawdzić.
Wtedy jeden z nich ruszył na wprost zarośli, w których ukrywał się Doilok.
Najblizszy ork jest oddalony od Doiloka 0 ~6,39 metrów(9 metrów ruchem po kratkach) na południowy-wschód. Arthur znajduje się 4,5 metra na północ od Doiloka.
Offline